Od 5 lat nie spędziliśmy ze sobą żadnego weekendu To jest mój wywiad z moją żoną.

Jak to jest żyć z facetem, który poświęca jeden dodatkowy dzień roboczy w tygodniu na swoją pasję? Spędza osiem do dwudziestu godzin poza domem, często robiąc coś, co dla wielu jest niezrozumiałe i bezsensowne. Czy dla naszej drugiej połówki też jest to aż tak bardzo dziwne?

Bardzo długo zabierałem się do tego tematu. Pisanie samego tekstu w sumie było łatwe, ale sposób w jaki go zdobyłem nie zawsze. Postanowiłem, że porozmawiam szczerze z Żoną o tym jak naprawdę patrzy na moje kolarstwo i wszystko to co robię. Dopinguje mnie, czy się frustruje? Chce żebym to robił, czy wolałaby żebym więcej czasu poświęcał jej i dziecku? Wkurza się na nowe ciuchy czy ma to gdzieś? Poznaje kiedy kupuję sobie coś nowego do roweru i po prostu to przemilczy, czy może jednak nie ma o tym pojęcia?

Na pewno tym jednym wpisem nie wyczerpię tematu. Myślę, że to początek. Nie da się opisać tylu lat doświadczeń w kilkuset słowach. To co przeczytacie poniżej to po prostu i aż szczera rozmowa dwójki dorosłych, znających się od kilkunastu lat ludzi.

Ja: Zacznijmy od tego, że ustalamy, że się nie pokłócimy. Musisz na chwilę zapomnieć o tym, że jestem twoim mężem i odpowiadać jakbyś rozmawiała z dziennikarzem. Ok?

Żona: Śmiech. To będzie trudne! Gdzie jest niańka? Zacznijmy od tego, że więcej nie będziesz mi kupował wody w sześciolitrowych baniakach bo nie mam jak z tego pić.

Ja: No dobra, ale przejdźmy do rzeczy. Zgadzasz się?

Żona: Patrzy na telefon (FB). O Beti, bierze dzisiaj ślub!

Ja: Pytam poważnie.

Żona: Ok. Mogę się zgodzić. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Ale jakby co to nic nie publikujesz i kasujesz jak będę chciała.

Ja: Spoko. Możemy się tak umówić. Lubisz jeździć na rowerze?

Żona: Bardzo.

Ja: A czemu tak mało jeździsz?

Żona: No comment. Jak mam Ci to skomentować? Gdzie mam dziecko spakować? Do plecaka? Nie ma opcji na to żebym teraz jeździła. Nie mogę się już doczekać aż pojedziemy do Francji żeby po raz kolejny wjechać na Alpes d’Huez, zobaczyć góry, może wjechać na jakąś inną przełęcz. Tam w końcu będę mogła pojeździć tak jak lubię.

Ja: Ale trenowania na rowerze nie lubisz? Lubisz jeździć?

Żona: Nie ma takiej opcji. Nikt nie będzie mnie w stanie zmusić do robienia czegoś na co nie mam ochoty. A na trenowanie roweru nie mam ochoty.

Ja: A myślisz, że trenowanie kolarstwa to ciężka sprawa?

Żona: Ja wogóle uważam, że trenowanie jest ciężkie. Bez motywacji nie jesteś w stanie tego robić. Przez 9 miesicy ciąży trenowałam tylko dlatego, że zależało mi żeby nie stracić formy, ale gdybym nie była wtedy w ciąży to nie dałabym pewnie rady. To ciąża była mega motywacją do ćwiczenia, co w sumie jest dość nietypowe. Wiem o tym. Ale teraz gdy myślę, że miałabym robić trening bo tak musi być to nie wyobrażam sobie tego. Gdyby mi ktoś dziś powiedział, że mam wyjść teraz jak jest ciemno na trzy godziny na rower to bym go wyśmiała. Gdyby było ładnie ciepło i wiedziałabym, że będzie pięknie to z chęcią. Ale taki trening, dla trenowania – nie.

Ja: To czy to oznacza, że szanujesz to że ja trenuję?

Żona: Wszystkiego po trochu. Podziwiam, szanuję, zazdroszczę, nie rozumiem.

Ja: Wiedziałaś, że tak się nasze życie potoczy jak pierwszy raz pojechałem na zawody? Że to pójdzie w takim kierunku, że tak się temu oddam i poświęcę?

Żona: Wiesz co? Gdybym się wtedy nad tym mocniej zastanowiła to pewnie bym wiedziała. Dla mnie zawsze byłeś zajawkowiczem, ale takim na krótko. Koszykówka, xbox, którego kupiłeś i zagrałeś dwa razy.

Ja: Ale kolarstwo zostało na dłużej.

Żona: W kolarstwie miałeś więcej możliwości postawienia sobie wyżej poprzeczki. Czyli droga do celu była łatwiejsza do osiągnięcia niż to co mógłbyś osiągnąć w koszykówce. 

Ja: Czyli myślisz, że teraz jestem lepszy na rowerze niż byłem w koszykówce?

Żona: No tak.

Ja: Ale osiągnąłem na tyle dużo, że już powinienem skończyć? Znaleźć sobie coś nowego?

Żona: Nie. Z dużo poświęciłeś żeby teraz się przerzucać na coś innego. Całe nasze życie dostosowałeś to swojej pasji.

Ja: Ok. To jak jesteśmy przy tym temacie to co cię wkurza w tym moim trenowaniu?

Żona: Najbardziej wkurza mnie to że miałeś chodzić z Tymkiem na basen i nie byłeś z nami ani razu. A ja dźwigam te trzynaście kilo sama i jako jedyna przychodzę bez męża. Całe szczęście mam całą szatnię dla siebie bo wszystkie mamy z tatusiami są w rodzinnych. Przypominam, że Tymek ma pięć miesięcy i był osiem razy na basenie a ty nie byłeś z nim ani razu. Poza tym jak byłam w ciąży to wkurzało mnie to, że ja tyłam a ty traciłeś na wadze.

Ja: No dobra ustaliliśmy już, że na basen z Wami idę. A jeśli chodzi o to tycie / chudnięcie. To przecież było chwilowe. Teraz już wróciłaś do trenowania?

Żona: W ciąży akurat trenowałam codziennie.

Ja: To czemu Cię to wkurzało?

Żona: Bo ja codziennie trenowałam, przez całą ciążę, dziewięć miesięcy, pilnowałam się i robiłam co mogłam a i tak to ty chudłeś a ja tyłam.

Ja: Przytyłaś tyle co nic. Nie przesadzaj.

Żona: Ok. To w takim razie inaczej odpowiem na to pytanie. Wkurza mnie to że od około 5 lat nie spędziliśmy ze soba żadnego weekendu od rana, to że całe moje życie jest podporządkowane pod rower i treningi, to że wszędzie się walają części / gadżety rowerowe, to że wszystko robisz na ostatnią chwilę przed wyjściem na trening i nie możesz przez to zrobić innych rzeczy, to że ważniejszy jest dla Ciebie kolor czapki rowerowej niż dobor stroju codziennego, to że przestales jeść mieso, to że przed każdym wyjazdem uda ci się ogarnać tylko swoje gadżety, stroje a odłogiem leżą pozostałe sprawy, to że wszedzie ciągniemy za sobą rower, to ze jesteś chudy jak patyk, to że nie mogę już z Tobą jeździć na rowerze bo jeździsz za szybko i się nudzisz, to że nasze wakacje to obóz treningowy, to że bagażnik rowerowy jeździ przez cały rok, to że oddajesz rower do serwisu zawsze na ostatnią chwilę, to że zapominasz na trening wszystkiego, to że koszulek rowerowych masz więcej niż ja bluzek, to że pamiętasz tylko waty kolegów zamiast ważnych dat, to że interesują Ci tylko tematy do rozmowy o rowerze, to że non stop siedzisz z telefonem i odpisujesz na komentarze, to że czytasz, piszesz i ogladasz jednoczesnie, to ze zjeżdżasz tak szybko że może Ci się coś stać, to ze myłeś rower w wannie, to że potrafisz wyczyścić go idealnie a swoich butów już nie. Chociaż tak naprawdę to da się z tym żyć i już się przyzwyczaiłam.

Ja: Mmmmm to ja chyba muszę parę rzeczy przemyśleć.

20150131-rovverpl-0016981-retina