Minął tydzień. Nadal czuję się odmieniony, i nadal zmęczony. Po trzydziestce, po zaledwie dwóch dniach nicnierobienia, nie będę przecież jak nowo narodzony. Brak zapału, ale też obawa przed pustką. Może się wypaliło. Może zacznę grać w golfa. Albo będę jeździł z gopro, nagrywał filmy i robił zdjęcia. To lubię. Z próżności? Na pewno tak. Ale zdjęcia z roweru mimo, że czasem podobne do siebie, przypominają chwile, w których było fajnie albo tragicznie. A to pobudza. Takie klatki w życiu chcę pamiętać. Bo przecież na końcu, wbrew mojemu nastrojowi, każda jedna to dowód małego zwycięstwa.