Lubię organizować konkursy. Nie mam do tego ostatnio zbyt wiele okazji, ale naprawdę sprawia mi to przyjemność. Sam natomiast nigdy w żadnym z własnej woli nie startowałem i raczej nie potrafię tego dobrze robić. Ten tekst pewnie to potwierdzi.
Dziś o godzinie 15:00 ruszyło głosowanie w konkursie Blog Roku 2014. Powinienem Cię poprosić o głos, o przesłanie płatnego sms’a na konkretny numer. W ten sposób mój blog ma szansę zostać Blogiem Roku 2014 w kategorii Pasje i Twórczość. Ale nie umiem i nie będę prosił. Taką mam cechę charakteru. Albo zupełnie sam dojdziesz do wniosku, że warto, albo nie – twój wybór.
W momencie kiedy konkurs ruszył byłem przekonany, że nie chcę brać udziału. Zacząłem regularnie pisać w czerwcu, jestem początkujący, przede mną lata świetlne doświadczeń do nadgonienia. Obserwowałem od czasu do czasu listę zgłaszanych stron i z dnia na dzień pogłębiałem swoje zwątpienie czy dobrze robię. Na palcach jednej ręki udało mi się, spośród kilkudziesięciu pozycji, znaleźć takie, na które zajrzałem. Blogów o rowerach – jak na lekarstwo.
Na facebook’u dowiedziałem się, że jedyny zgłoszony w tej kategorii blog Marka Tyńca, który zresztą lubię i cenię, został przeniesiony do kategorii Specjalistyczne i Firmowe. No może faktycznie więcej u niego wpisów o wielkim świecie tego sportu, ale tak czy inaczej brak jakichkolwiek innych blogów kolarskich w kategorii o pasjach (no chyba że coś przeoczyłem) spowodował, że zacząłem się zastanawiać.
Nie chciałem popełnić jakiejś większej wtopy bo etykiety blogosfery nie znam zbyt dobrze. Mogło być przecież tak, że nie wypada zgłaszać się do konkursu jeśli bloga prowadzi się krócej niż rok, albo nie ma jakiejś tam ugruntowanej pozycji. Nie wiem. Postanowiłem napiać do dwóch najbardziej rozpoznawalnych polskich blogerów (Tomek z jasonhunt.pl i Konrad z haloziemia.pl). Zwykły mail ze zwykłym pytaniem o poradę. Co ciekawe obaj Panowie odpisali bez zbędnej zwłoki mimo, że zarobieni są pewnie po uszy. Sam widzę jak jestem zarobiony, a przecież nie ma czego porównywać jeśli chodzi o rozmiar przedsięwzięć. W każdym razie, dowiedziałem się dwóch rzeczy: że mam pisać i pisać i pisać i się nie obijać bo piszę za mało i że mam się nie oglądać tylko zgłaszać do konkursu. Jak nie teraz to w przyszłym roku, kolejnym i kolejnym aż dostanę nagrodę. Dwie proste i konkretne rady.
Po tych dwóch opiniach i swoich dodatkowych przemyśleniach nie mogłem się nie zgłosić. Szkoda, że nie jest tak, że w tym konkursie możesz mnie zgłosić na przykład Ty, albo ktoś inny, kto po prostu lubi tu zaglądać i dojedzie do wniosku, że warto. No cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Zgłosiłem się i tyle. Klamka zapadła.
Możesz zatem ocenić, czy warto wesprzeć blog, reprezentujący twój ukochany sport w tym konkursie. Zabawa polega na wysłaniu płatnego (1,23 zł z VAT) sms’a na numer 7122 w treści wpisując: H11748. Wszystkie dodatkowe informacje są zamieszczone w regulaminie głosowania.
Każdemu kto się szarpnie i wyda na mnie tą złotówkę + VAT bardzo dziękuję.