Własny strój kolarski To wcale nie jest takie trudne, co więcej nie jest też takie drogie. W kilku słowach opisuję co was czeka jeśli wpadniecie na pomysł zainwestowania we własny strój kolarski.

Napisałem już kilka słów na temat brytyjskiej marki odzieżowej produkującej wysokiej klasy ubrania do jeżdżenia. Napisałem w większości dobrze, bo takie mam odczucia. Ale czy to oznacza, że jedynym sensownym rozwiązaniem jest kupowanie najbardziej znanych i pożądanych kolarskich marek?


Od dawna wiedziałem o tym, że polskie firmy produkujące odzież sportową od jakiegoś czasu zaczęły robić także krótkie serie na zamówienie. To dla wszystkich bardzo dobra wiadomość. W praktyce wystarczy kupić pięć kompletów (koszulka + spodenki) i można mieć zupełnie własne ciuchy.

Oczywiście nie każdy znajdzie taką potrzebę, ale wielu spośród nas ma własne firmy, strony www, blogi, teamy czyli cokolwiek co mogłoby sprawić, że po prostu warto jeździć z własną marką na plecach.

Moje pobudki są oczywiste. Prowadzę bloga, zamieszczam w sieci zdjęcia, które Wy oglądacie. Ponieważ zrobiła się z tego całkiem spora społeczność doszedłem do wniosku, że nie muszę za każdym razem pokazywać logotypy firm, z którymi nie jestem w żaden sposób związany i pewnie nigdy nie będę. Mogę pokazywać swój. To banalny marketingowy zabieg. Drugi powód był jednak mniej przyziemny i dużo ważniejszy. Muszę przyznać, że większość strojów, które oglądam w sieci, na zdjęciach na FB, w innych serwisach społecznościowych, szczególnie w Polsce jest najzwyczajniej w świecie strasznie brzydka. W agencji mamy takie piękne słowo, którym określamy tego typu domorosły design – paździerz. Czasem mówimy, że coś jest przaśne i to też w niektórych przypadkach jest bardzo trafne określenie.

Projektowanie

Nie wiem do końca jaki jest tego powód, ale w 90% przypadków naszym lokalnym strojom brakuje polotu i finezji. W większości są robione na jedno kopyto. Dominują smutne kolory, kształty a o wzorach i teksturach raczej wszyscy już dawno zapomnieli. Tymczasem jedna z najważniejszych cech dobrego stroju kolarskiego (poza oczywiście jakością produkcji) to rozpoznawalność i unikalność. Naprawdę na palcach jednej ręki jestem w stanie policzyć polskie stroje teamowe, które pamiętam i rozpoznaję na drodze z dużej odległości. Cała reszta stapia się w jedną, nierozpoznawalną masę.

Podchodząc do projektowania kluczowy jest research czyli rozpoznanie, rozeznanie, przeszukanie itd itp. W skrócie polega to na sprawdzeniu co robi konkurencja, jakie motywy się powtarzają, jakie kolory są modne, jakie zabiegi projektowe są najczęściej wykorzystywane.

Mój proces wyglądał mniej więcej tak: przejrzałem multum stron ze strojami w tym bardzo dużo na pinterest.com. Mam tam swój profil, poprzez który oglądam różne projekty wrzucane przez ludzi z całego świata. Jest wiele fantastycznych przykładów tego jak kreatywnie można podejść do  stroju. Kiedy zebrałem sobie w jednym miejscu wszystko to co podobało mi się najbardziej wypisałem sobie listę elementów, które były charakterystyczne, nie koniecznie do siebie pasowały, ale były różne i inne niż to co dotychczas widziałem. Zrobiłem sobie taki prosty moodboard.

rovver-moodboard

Jak widać jest trochę elementów, które przeniosłem na swój projekt jednak zanim to się stało pozostały jeszcze dwie kwestie. Po pierwsze trzeba jakoś dojść do porozumienia z kolorami. Biel i czerń była dość oczywista z powodu kolorystyki logo i bloga. Te dwa kolory występują na stronie i tyle. Muszą być uwzględnione. Jeśli chodzi o kolor trzeci i ewentualny czwarty, sprawa wyglądała trochę gorzej. Na początku myślałem o żółtym fluo, ale to wydawało mi się zbyt banalne. Poza tym kilka osób już go używa, w tym parę również ze sfery blogowej. Podobnie z niebieskim. Czerwony to znowu kolor Ośki Warszawa, a że sporo chłopaków jeździ to ewidentnie powtórzyłbym coś co już jest. Dlatego postanowiłem, że zaryzykuję z kolarskim różem, ale nie takim majtkowym tylko prawdziwie żarówiastym fluo różem. Producent podesłał mi próbki, a że wyglądały naprawdę dobrze to w zasadzie się nie zastanawiałem. Takich barw po prostu nikt nie ma, a wszelkie głosy, że to kobiece i tak obalę samym projektem. Da się to zrobić.

Czasem warto zrobić testy kolorów na przykład na jakimś rowerze, albo innym sprzęcie związanym z tematyką. Tutaj mogę pokazać przymiarkę do wprowadzenie czwartego koloru, którą jednak finalnie zarzuciłem. Ale rowerek wyszedł niczego sobie. Pomogła aplikacja na stronie Treka.

rovver-trek

Drugi temat to po kolorach to wykorzystanie logo w projekcie. Ponieważ swojego czasu udało mi się popełnić coś co do dziś mi się podoba postanowiłem to wykorzystać i przenieść geometrię znaku rovver na strój. W sposób jak najbardziej spójny z samym znakiem. Dodałem jeszcze ikonę / piktogram jako element tworzący wzorek z prawej strony stroju. To jest zabieg, który aktualnie najmniej mi się podoba i pewnie dziś coś bym w nim zmienił, ale cieszę się że sprawdziłem jak to wygląda i funkcjonuję w rzeczywistości. Nauczka na przyszłość. Zarzut o piżama style się pojawił i niestety trudno jest mi z nim walczyć.

Proces powstawania kolejnych projektów był dość mozolny i naprawdę bardzo różnorodny. Postanowiłem, że podzielę się z wami wszystkimi wypocinami. Po co mają leżeć w szufladzie.

rovver-projekty-odrzucone

Jak widać próby wyglądają zupełnie inaczej niż to co finalnie zaprojektowałem. Bardzo często tak jest i jedną z najważniejszych zasad przy tego typu pracy jest nie przywiązywanie się do jednej wersji. Ciekawą rzeczą, którą zauważyłem dzięki temu procesowi było to, że zdecydowanie bardziej podobały mi się projekty asymetryczne. Są mniej nudne, czasem zaskakujące i wprowadzają pewien nieład, który intryguje. Dlatego finalne prace poszył w takim kierunku:

rovver-projekt-wersja-przedprodukcyjna

Dokonałem jeszcze kilku zmian, które zadziały się cały czas przed procesem, w który zaangażowany był producent i końcowy efekt projektów wygląda tak:

rovver-projekt-wersja-produkcyjna

A może raczej powinienem powiedzieć, że tak:

20150329-rovverpl-0026028-retina

Wybór producenta

Nie było tutaj jakiejś głębszej filozofii. Bardzo zależało mi na jakości, mniej na cenie i czasie. Nie robiłem żadnych podejść pod producentów, nie szukałem barterów i rozwiązań, które mogłyby spowodować, że zapłacę mniej. Znam kilka marek i z kilkoma miałem styczność. W większości przypadków jakość jest bardzo dobra i w zasadzie nie można nic nikomu zarzucić. Danielo, Quest, Atak Sport (tu robimy ciuchy WKK) czy Vitesse. To są marki, z którymi wcześniej miałem styczność. Mój wybór padł na Vitesse i tak na prawdę jedynym argumentem za tym, że podjąłem taką decyzję a nie inną były opinie, które usłyszałem i przeczytałem w sieci. Faktycznie mogę potwierdzić, że do procesu zakupowo produkcyjnego nie ma żadnych zastrzeżeń. Do samego produktu również.

Dostałem pełną rozmiarówkę żeby sobie przymierzyć. Dostałem próbki kolorów, które chciałem, odpowiadała mi cena, podobały mi się materiały. Po prostu wyglądało wszystko tak jak wyglądać powinno. Czy w innych markach jest podobnie? Zakładam, że tak. Może będę miał okazję kiedyś sprawdzić. Nie zamierzam poprzestać na jednej edycji.

Modele

Do produkcji zleciłem pełne komplety: koszulka z krótkim rękawem w wersji Ultimate, spodenki krótkie na szelkach Proline, kurtka treningowa Proline, nogawki, rękawki, kamizelka z membrany Proline. Z bardzo fajnych opcji, które polecam jest dołożenie zamka w tylnej kieszonce koszulki, kamizelki i bluzy oraz wybranie wkładki Ergo Plus Gel. Już przetestowana – działa świetnie.

20150329-rovverpl-0036428-retina

Ceny i CZAS

Nie będę wypisywał ile co i jak bo wszystko macie na stronie Vitesse w sklepie. Na pewno trzeba sobie jasno powiedzieć, że nawet jeśli takie zestawy zamówicie dla samego siebie i będziecie w nich jeździć dwa – trzy sezony to ma to ekonomiczny sens. Jeśli dogadacie się z kolegą, czy kolegami albo pójdziecie dalej i zrobicie ubrania dla jakiejś grupy to pojedyncze sztuki wychodzą naprawdę tanio, a fakt że jest na nich wasz projekt możemy spokojnie uznać za bezcenny.

Jeśli chodzi o czas to musicie liczyć się nawet z sześcioma tygodniami od momentu zaakceptowania projektu do chwili, w której je ujrzycie i dotkniecie.


Na koniec dodam tylko, że nie planuję póki co żadnej sprzedaży. Zrobiłem strój dla siebie i swoich trzech kolegów, z którymi spędzam masę czasu na rowerach, są często na moich zdjęciach i po prostu w ramach podziękowania chciałem, żeby je mieli.

Może kiedyś moje nastawienie do komercyjnego aspektu blogowania ulegnie zmianie, ale póki co byłoby to tylko dodatkowe obciążenie, które spowoduje, że będzie jeszcze mniej czasu na rodzinę, pracę i rower.

20150329-rovverpl-0057683-retina